Historia liberalnego państwa konstytucyjnego
Nie, panie Prantl, nie jest to takie proste: Bill, Bush i Barack już podnieśli treść starej historii. Nie wystarczy już opowiedzieć historię zmywarki do naczyń, która stała się milionerem. Tak wierzyli ludzie przez dwadzieścia lat, a potem, z niedowierzaniem, zdali sobie sprawę, że regiony przybrzeżne świętują, gdy ziemia głoduje. Płace realne spadają, a klasa polityczna opowiada o liberalnym państwie konstytucyjnym. Czarni obywatele są rozstrzeliwani w dużej liczbie, a wielu białych obywateli żyje w potrzebie istnienia. Doświadczają, że liberalizm i demokracja państwowa to tylko coś dla wyższej klasy średniej bez praktycznej użyteczności dla nich.
A to, że trzeba pogodzić się z takim kłamcą i oszustem jak prezydent, to dodatkowe upokorzenie. Ale im się opłaca, żeby zerwał ideologiczny kokon.
Nie tylko po to, by uspokoić strach przed spadkiem, ale by w rzeczywistości zapobiec zejściu, pomaga przeciw Pied Piper.
Politycy nie powinni niczego „mówić”. Proszenie o nową lub inną „narrację” jest nonsensem, problemy powinny być od razu do rzeczy i rozwiązane. „Historie” nie działają, jeśli szybko okażą się bajkami… i nikt nie chce ich słuchać, gdy dochodzi do poważnych problemów.
„Uważam, że nasz język nie jest już rozumiany. Politycy boją się nazywać rzeczy po imieniu. Mówi martwym językiem ”.
Manuel Valls
Przepraszamy, ale nie mogę już zobaczyć i przeczytać postów i komentarzy pana Prantla z SZ.
Zwłaszcza jego teksty do obecnego kryzysu uchodźczego wydają mi się zupełnie nieziemskie!
Jego zdaniem całkowicie niezróżnicowana opinia sprawiła, że wypisałem się z Süddeutsche Zeitung po latach 45.
Jeśli dziennikarz domaga się większego entuzjazmu dla demokracji w obliczu kryzysu uchodźczego, naprawdę mam problem z podążaniem za nim.